Któż z nas nie lubi, gdy zaraz po powrocie z siarczystego mrozu, z przejmującego i doskwierającego zimna, dostanie ciepłą i pożywną zupę. Dla amatorów tego typu pyszności przygotowaliśmy ten właśnie odcinek.
Mało jest krajów w Europie, gdzie jedzenie zupy stało się taką codziennością jak w Polsce. Dla niektórych jedzenie jej to już nie przyjemność, a jeszcze jeden “kulinarny obowiązek”. O jakże biedni są Ci, którzy ślęczą z bólem nad jedzonymi po raz setny w ciągu roku pomidorową lub rosołkiem (z całym szacunkiem dla pomidorowej i rosołku). W zupach jest bogactwo smaku, zupy to szerokie pole dla rozwinięcia swoich umiejętności, pokazania fantazji, przedstawienia pełnej palety ukrytych (oczywiście kulinarnych) pragnień…
Do tego na przełomie stycznia i lutego, gdy wszystko jest zimne, na dworze szybko robi się ciemno, a my z tęsknotą wyglądamy za świeżymi, pełnymi barw warzywami, ciepła zupa może być zatem nie tylko przyjemnością. Toż to rozkosz porównywalna z największymi uniesieniami…
By się rozgrzać i pożywić, proponujemy ZUPĘ CHRZANOWO – ZIEMNIACZANĄ. Podobne właściwości oraz o wiele bardziej zdecydowany smak ma JARZYNOWA NA OSTRO. Jeśli grozi nam przeziębienie sięgnijmy natychmiast po CZOSNKOWĄ, jeśli zaś jesteśmy tuż po przebytej chorobie nasze siły odbuduje ZUPA Z SOI I KISZONEJ KAPUSTY. Dla tych, którzy lubią zimą sięgnąć po przygotowane zawczasu zapasy, polecamy tradycyjnie polską ZUPĘ KREM Z BOROWIKÓW.
Na koniec, trochę przekornie zaproponujemy AVGOLEMONO. W końcu dostarczając olbrzymią dawkę witaminy C, możemy przypomnieć sobie smak lata… i to tego greckiego…