Ach ci Włosi… Potrafią zawrócić w głowie! Uwielbiamy ich za świetne ubrania i dodatki, swobodny urok, gościnność i ujmującą bezpośredniość. I kochamy za kuchnię, która smakuje chyba każdemu.
We Włoszech byłam tylko raz, na krótko, ale zdążyłam zauroczyć się tym pięknym krajem na maksa. Widok drzewek pomarańczowych rosnących wzdłuż ulicy był zachwycający, a na wspomnienie ich pizzy ślina sama napływa mi do ust… Ciężko podrobić włoskie smaki, bo efekt finalny w dużej mierze zależy od półproduktów, a te – wiadomo – najlepiej się mają w śródziemnomorskim klimacie.
Niestety, nigdy nie udało mi się pojechać do Toskanii, dlatego tak bardzo ucieszył mnie konkurs “Wygraj inspiracyjną książkę “Fanklub bułeczek z rozmarynem” i wybierz się w kulinarną podróż po Toskanii!”. Rozmarzyłam się, bo w podróżowaniu najbardziej lubię poznawać smaki regionów. Od razu postanowiłam przejrzeć stare wydania Twojego STYLU i moje ulubione artykuły z cyklu “KULINARIUM Tessy Capponi-Borawskiej”. W jednym z nich znalazłam coś tak apetycznego, co koniecznie chciałabym spróbować.
To toskańskie covaccino, czyli cienkie okrągłe placki z mąki, drożdży, oliwy i soli, pieczone jak pizza. Do takiego ciepłego jeszcze covaccino “pakuje się” wszystko, na co tylko mamy ochotę (wędliny, sery, grillowane warzywa). Mmm, brzmi pysznie, prawda? We Florencji, stolicy Toskanii autorka artykułu spotkała się z tym rodzajem pieczywa w małym sklepie Amicci di Ponte Vecchio, a covaccino to specjalność tego lokalu. Szkoda tylko, że pani Capponi nie mogła odtworzyć przepisu, bo z rozkoszą chciałabym się sama zmierzyć z przygotowaniem prawdziwego toskańskiego COVACCINO. No nic, może kiedyś uda mi się odwiedzić to miejsce…
Zdjęcia są mojego autorstwa, ostatnie to sfotografowany magazyn Twój STYL, gdzie znalazłam wzmiankę na temat covaccino. (Twój STYL, Nr 2, 2014, s.183).